Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2013

Idziemy na zakupy - księgarnie internetowe pod lupą

Przeglądając zasoby domowej biblioteczki stwierdziłam, że brakuje mi paru konkretnych tytułów. Skoro brakuje, to trzeba się zaopatrzyć.   Z racji tego, że obecnie ludzie są bardziej wygodni (czyt. leniwi) , zrobimy zakupy nie wychodząc z domu – kilkoma kliknięciami myszki! W skład zestawu, który mamy zamiar zakupić wchodzą: 1.       Ścieżka skarabeusza – Adrian Tchaikovsky 2.       A jeśli ciernie – Victoria C. Andrews 3.       Atlas chmur (filmowa) – Dawid Mitchell 4.       Okrutny wiatr – Glen Cook 5.       Przegląd Końca Świata: Feed – Mira Grant 6.       Pan Lodowego Ogrodu T4 – Jarosław Grzędowicz A kupimy je w… No właśnie gdzie? Do rywalizacji wybrałam sześć księgarń internetowych: Matras, Selkar, ZaRogiem, Aros, Fabryka.pl oraz Empik. Po pierwsze , musimy znać ceny poszczególnych tytułów. Konfrontacja taka wygląda następująco: Szczerze mówiąc ten zestaw cyferek w tabelce nie mówi nam nic konkretnego. Zamieńmy go w piękny

Kilofem w survival horror

W pierwszą grę z dreszczykiem zagrałem pacholęciem będąc, nim jeszcze termin „ survival horror ” został wymyślony. Działo się to pewnego wiosennego poranka roku 1995, gdy w tajemnicy przed rodzicami odpaliłem na komputerze pożyczoną od kumpla „Alone in the Dark”.  Według cioci Wiki, termin survival horror wszedł do powszechnego użycia w 1996 roku, razem z premierą gry „Resident Evil”. Idąc za definicją, podgatunek ten obejmuje tytuły  action-adventure z naciskiem na mechanizmy pozwalające na wywołanie strachu u gracza. O ile walka może być obecna w tego typu grach, to jednak miało dominować uczucie bezsilności w obliczu naporu często niemożliwych do zatrzymania przeciwników. Gracz miał drżeć nad każdym nabojem czy leczącą roślinką/apteczką/itd., a najczęściej jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji okazywało się wzięcie nóg za pas i schowanie się w ciemnym kącie. Jedna z pierwszych i najlepszych gier survival horror... Od wspomnianej premiery „Resident Evil”, bądź jak kt

Witajcie na FUNtastyce!

Po przeczytaniu Feeda i przed zapowiadanym końcem świata (liczyłem na zombie) stwierdziłem, że w obliczu nadchodzącej apokalipsy warto byłoby zyskać miano blogera. Przeglądając blogi o podobnej tematyce zauważyłem, że okrutnie brakuje w nich humoru, zabawy i luzu - wszystkie są poważne, jakby koniec świata rzeczywiście już nastąpił, a ocaleli tylko mormoni. Tak powstała FUNtastyka! Nazwa bloga nie jest przypadkowa. Mamy zamiar pisać przede wszystkim o rzeczach, które nas cieszą, sprawiają radość i nie wymagają ukończenia trzech kierunków studiów, żeby pojąć ich meandry. Szeroko rozumiana fantastyka będzie naszym głównym tematem, ale zahaczać będziemy też o popkulturę - poza książkami pojawią się filmy, seriale, gry i masa innych pierdół, które nam się spodobają. Teksty nie będą analizą wielkich problemów świata tego, a raczej luźną (miejscami bardzo) refleksją na dany temat - tak, jakbyście ze znajomymi gadali sobie przy browarku, o tym co ostatnio wpadło wam w rę