Przejdź do głównej zawartości

Zajdle 2014


W tym roku tradycyjny już dla wspomnianej w tytule nagrody flejm jakoś się nie rozpalił. Odpowiedź na pytanie "Dlaczego?" jest bardzo prosta: głównie dlatego, że nominowane książki są co najmniej dobre*. Moje typy prawie całkowicie pokryły się z wyborami czytelników - Przedksiężycowych 2 i 3 rozbiłem na dwie pozycje i dodałem "Ektenię" Strzeszewskiego, nawet jeśli autor przed nominacją bronił się dość zaciekle. No cóż, jak się nie chce dostać nagrody, to się nie pisze dobrych książek, albo trzyma się je w szufladzie. Pewnie gdyby nie to, że w trakcie wyboru byłem jeszcze przed lekturą "Cieniorytu", to i Krzysztof Piskorski znalazłby się na mojej liście. Ponieważ w tym roku nie będę miał okazji zaznaczyć ulubionych lektur w trakcie Polconu, to zrobię to chociaż wirtualnie... OK, jedziemy! 

5. Andrzej Sapkowski "Sezon Burz".
To nie tak, że mi się kontynuacja przygód Geralta i spółki nie podobała. Daleki byłem i
jestem od krytykowania twórcy, w którego książkach zaczytywałem się kilkanaście lat temu i z przyjemnością robię to do dzisiaj. Nie obchodzi mnie, czy Andrzej Sapkowski napisał tę książkę z pobudek finansowych, z potrzeby duszy, czy rozbudowanego i nieco schlapanego ego ("Ooo, to 'Wiedźmin' jest grą na podstawie książki?!"). Jako czytelnik i fan cieszę się, że miałem okazję jeszcze raz zagłębić się w świat Geralta i przeżyć w raz z nimi kilka przygód. Jasne, Koral niemalże obraża związki wiedźmina z Triss i Yennefer, a całość przypomina nieco pozlepianego z kawałków potwora Frankensteina, ale... Szukając prostackiej analogii (za scenę z pierdzącymi strażniczkami się należy) - Andrzej Sapkowski jest raczej chirurgiem plastycznym gwiazd, niż doktorem tworzącym ze zgniłych odpadów swoją bestię. Mam nadzieję, że afera związana z ebookiem "Sezonu Burz" da wydawcom do myślenia.


4. Krzysztof Piskorski "Cienioryt"
 
Rozdarty pomiędzy skrajnymi opiniami Agu i Cavy z przyjemnością stwierdzam, że Krzysztof Piskorski dał mi jako czytelnikowi mnóstwo radości. Kreacja świata, bohaterów, akcja, opisy pojedynków, nienaganny i niezwykle barwny język - z przyjemnością pochłaniałem kolejne strony i przypominałem sobie dlaczego w dzieciństwie tak uwielbiałem "Trzech muszkieterów". I wciąż mnie zastanawia gdzie Agu znalazła te nużące i przydługie opisy... Szkoda, że odbiór książki kompletnie zepsuł mi epilog. Nie wiem jakim cudem redaktor Cetnarowski przepuścił do druku te ostatnie kilka stron.

3. Anna Kańtoch "Przedksiężycowi"

 
Kinowy "Władca Pierścieni" czekał na należyte docenienie hollywoodzkich akademików aż do trzeciej, najsłabszej części. Annę Kańtoch wielokrotnie uhonorowano już za pierwszy tom "Przedksiężycowych" i chyba tylko to może jej przeszkodzić w odebraniu statuetki za rok 2013, kiedy to pojawiły się tomy 2 i 3. Pomimo przerwy w pisaniu autorce udało się utrzymać poziom narracji w całej trylogii, a sam cykl można łączyć i rozdzielać w sposób dowolny, ponieważ w całej opowieści nie widać żadnych szwów, a podział na trzy tomy jest czysto umowny. Fantastycznie nakreślony setting, interesujący bohaterowie, piękny język, historia intrygująca aż do samego końca... Ania Kańtoch jak rzadko kto potrafi porwać czytelnika w świat tak odmienny od naszego, a jednocześnie tak prawdziwy.


2. Łukasz Orbitowski "Szczęśliwa Ziemia"
 
Kilka opowiadań autorstwa Łukasza Orbitowskiego ewidentnie nie przygotowało mnie na zetknięcie się z powieścią jego autorstwa. Niestety nie mogę porównać tej pozycji z poprzednimi dziełami autora i chyba jeszcze przez jakiś czas nie będę mógł tego zrobić. Boję się. Nie dlatego, że w "Szczęśliwą Ziemię" wpleciono kilka wątków które można by określić mianem horroru, o nie. Tutaj przeraża rzeczywistość. Bohaterowie których poznajemy w trakcie powieści są nam pod wieloma względami tak bliscy - decyzje i wybory które podjęli, które my byśmy mogli podjąć. "Szczęśliwa Ziemia" to literacki cios w wątrobę - jeden strzał i padasz. Prędko znowu nie sięgnę po książkę Orbitowskiego, ale do każdej będę podchodził z dużym szacunkiem i kilkoma butelkami okowity w rezerwie. Byłby to mój numer jeden w tym roku, gdyby nie....


1. Cezary Zbierzchowski "Holocaust F"
 
Powieściowy debiut. Mam ogromne zaufanie do Powergraphu i nawet jeśli nieco powątpiewałem, kiedy ustami redaktora Zwierzchowskiego reklamowali się na blurbie, to postanowiłem książkę sprawdzić samemu.
Końce świata mają w fantastyce malowniczą tradycję. Co jednak, kiedy rozpadają się nie tylko światy, ale też sensy, społeczeństwa, systemy metafizyczne i ontologie?
To ambitna hard sf w nowoczesnym stylu, kreśląca kształt nieubłaganej przyszłości, opowiadająca o wojnie, w której akcje militarne same w sobie są dziełami sztuki.
Holocaust F to dynamiczna mieszanka energii Strossa, rozmachu wizji Stephensona, pesymizmu Wattsa i więcej niż szczypty szaleństwa Dicka. Takie książki zdarzają się niezwykle rzadko, ale kiedy już się ukazują, niezmiennie stają się wielkim czytelniczym świętem.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy z rozdziawionymi ustami odkładałem "Holocaust F" na półkę, żeby przemyśleć to, co właśnie przeczytałem... W dodatku przeczytałem bardzo szybko, ponieważ Cezary Zbierzchowski osiągnął w swej powieści coś, co mógłbym określić mianem mojego czytelniczego punktu G. To idealne miejsce, w którym zbiera się cała mieszanka z pozoru skrajnie różnych odczuć i wybucha całą gamą doznań, od metafizyki po wartką akcję.
Cholera, muszę to przeczytać jeszcze raz.
W dodatku Zbierzchowski zrobił to za pierwszym razem.


* Przez dobre rozumiem takie, które nie obrażają mojej, jako czytelnika, inteligencji. Przekładając to na język <losuje kategorię...> kina: "Expandables 3" jest bardzo fajnym filmem pod piwo, ale do Oscarów bym go jednak nie nominował.

Komentarze

  1. Piskorski "lubi" mieszać w epilogach - w przypadku "Zadry" było podobnie, co prawda lata temu czytana, ale bardzo mi się, a potem epilog i... meh ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym kiedyś planował czytać inną jego książkę, to chyba pominę ostatnie strony ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Prosimy o podpisywanie się w komentarzach. Anonimowe komentarze będą likwidowane ;)

Popularne posty z tego bloga

Fabryka Wkurw, czyli siedem grzechów głównych Fabryki Słów

Destiny [recenzja]