Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2014

Co nas zaskoczyło w popkulturze w roku 2014?

Rok 2014 obfitował w popkulturze w wiele ciekawych zjawisk, jak zawsze zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Co nas w nim najbardziej zaskoczyło? Oto krótkie podsumowanie. el Browarre Na plus: 1) Sukcesy polskich twórców gier Stworzone przez niewielkie The Astronauts i 11bit studios odpowiednio: piękne i klimatyczne "Zaginięcie Ethana Cartera", oraz przejmujące "This War of Mine", okazały się ogromnym sukcesem. Oba studia deweloperskie mogą już myśleć o kolejnych, śmiałych projektach, których nie mogą się już doczekać nie tylko polscy gracze. Naprawdę z przyjemnością patrzy się na to, jak rozwija się polska scena, a przecież za chwilę swoją premierę będą miały "Dying Light" i "Wiedźmin 3"! 2) Wydawnictwo Genius Creations Pojawiające się na rynku nowe wydawnictwa literackie skupione na fantastyce mają rynkowe właściwości słomy leżącej w pobliżu ogniska. Cieszy więc, że pojawił się ktoś działający tak z pasją, jak i b

Divinity: Original Sin, czyli kilofem w piramidkę [recenzja]

Kiedyś planowałem napisanie tekstu o grach traktujących graczy jak idiotów. Powstał szkic, ale o sprawie zapomniałem. Dopiero „Divinity: Original Sin” przypomniał mi jak to jest, gdy gra stawia przed graczem konkretne wymagania i nie głaszcze po główce na każdym kroku. Od jakiegoś czasu obserwowałem stopniowe zidiocenie mojego ulubionego gatunku, czyli cRPG. Irytowałem się, ale równoważyłem to podwyższaniem poziomu trudności i grałem dalej. Dopiero styczność z MMORPG Swordsman Online rozbudził moją szczerą niechęć w stosunku do nadmiernych ułatwień. Nie wiem, czy to tylko początek jest uproszczony do granic, ponieważ nie wytrzymałem przy tym tytule więcej niż trzy godziny. Zapomnijcie o prowadzących do celu strzałkach i mapach z zaznaczonym celem zadania. W Swordsman Online wystarczy kliknąć na imię NPCa, by bohater posłusznie podreptał na miejsce bez udziału gracza. „Divinity: Original Sin” to kolejna gra z serii, która kosztowała mnie setki godzin życia. Już pierwsza część

SS Gate [komentarz]

Takiej lawiny hejtu nie widziałem w sieci od czasu, kiedy kilku nawiedzonych ludzi odkryło w supermarkecie, że mięso bierze się ze zwierząt. Reaktywowane na portalu PolakPotrafi.pl czasopismo Secret Service znów upadło, a znana z jego poprzedniego pogrzebu atmosfera powraca w zwielokrotnionej formie - wtedy wszak nie było jeszcze portali społecznościowych. Jak zwykle pierwsze skrzypce we wszystkim gra Dupa Pegaza, a w ekwilibrystyczny sposób z całej afery próbuje wyjść wydawca, wyskakujący z propozycją kontynuowania "partyjnej linii" pod nazwą "Pixel". Załóżcie sztormiaki i otwórzcie parasole, bo to nie mogło się udać... Przybliżę całą historię tym, którzy jej nie znają, albo nie śledzą wydarzeń zbyt dokładnie: twórca imprezy retro dla graczy, czyli Pixel Heaven, Robert Łapiński wraz z dawnym redaktorem Secret Service Piotrem "Miczem" Mańkowskim wpadają na pomysł, żeby stworzyć czasopismo o grach retro, kierowane do dorosłego już gracza. Na jedne