Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2015

Lobo: Portret bękarta [recenzja]

Lobo poznałem w 1996 roku za sprawą TM-Semic i wydanego jako Wydanie Specjalne 1(17)/96 „Lobo powraca”, czyli komiksu o tym, jak Ważniak sieje postrach w zaświatach. Wówczas ta opowieść zachwycała zarówno mnie, jak i znanych mi komiksiarzy i trafiła do wielu kolekcji. Teraz dane mi było powrócić do tamtej historii, zebranej razem z „Ostatnim Czarnianem” oraz „Paramilitarnymi Świętami Specjalnymi” w jednym, sporej objętości tomie, wydanym przez Egmont w ramach serii DC Deluxe. Zacznijmy od krótkiego wyjaśnienia. Kim jest Lobo? Ważniak, jak sam siebie określa, pochodzi z planety Czarnia, miejsca mogącego uchodzić za raj. Mieszkańcy tego świata nie znali chorób, wojny, ani cierpienia. Przynajmniej do chwili narodzin Lobo. Wtedy też Czarnianie odkryli znaczenie słów morderstwo, przemoc, a nawet zaczęli się zastanawiać nad wprowadzeniem takich wynalazków, jak organy ścigania czy pojęcie kary. Niestety dla nich, nie zdążyli. Ważniak stwierdził, że bycie ostatnim Czarnianem brzmi

Liga Sprawiedliwości: Tron Atlantydy [recenzja]

W pojedynku pomiędzy dwoma komiksowymi gigantami można wskazać kategorie w których jedno wydawnictwo przeważa nad drugim. Dla przykładu, obecnie kino to terytorium Marvela, podczas gdy DC dominuje na polu rozrywki elektronicznej. Wątpliwości można mieć przy wskazywaniu zwycięzcy w kategorii filmów i seriali animowanych. Marvel i DC wydali już wiele serii wśród których, można było znaleźć prawdziwe perełki zdolne oprzeć się upływowi czasu. Ze strony Domu Pomysłów można wymienić takie produkcje jak Avengers Assemble, Ultimate Spider-Man, Spider-Man czy X-Men the Animated Series. DC klasę pokazało między innymi w Young Justice, Batman the Animated Series, Teen Titans, Batman: The Brave and the Bold, Superman: The Animated Series. Sytuacja nieco inaczej wygląda na polu animowanych filmów pełnometrażowych. Tutaj Marvel pozostaje w tyle, oferując widzom dwanaście opowieści, podczas gdy konkurencja dysponuje obecnie dwudziestoma czterema gotowymi i trzema w trakcie realizacji.

Kroniki Atopii [recenzja]

Rzeczywistość wirtualna lada moment wkroczy do naszego codziennego życia, jest to więc idealny moment na zapoznanie się z wizjami, jakie na jej temat snują pisarze SF. Taką możliwość daje nam między innymi Matthew Mather w „Kronikach Atopii”, pytanie jednak brzmi, czy warto z niej skorzystać? Książka ma formę zbioru opowiadań, w których to poznajemy szereg postaci w różnym stopniu związanych z tytułową Atopią. Autor przeplata ich wzajemne losy, łącząc je w kończącej książkę minipowieści. Muszę przyznać, że ta konstrukcja-matrioszka bardzo przypadła mi do gustu. Wydarzenia zaledwie wspomniane w jednym opowiadaniu okazują się podstawą kolejnego, skutki decyzji podjętych przez jednego z bohaterów (wszystkie historie rozpoczynają się w tym samym momencie) wpływają bezpośrednio na innego, itd. Taka forma tekstu sprawia, że autor łatwo może się w nim zgubić i popełnić błąd, jednak nie przyłapałem Matthew Mathera na niczym takim. Czym jest Atopia? To wyspa, która dzięki nuklearn

Fantastyczna Czwórka [recenzja]

„ Fantastyczna Czwórka” zbierała tak kiepskie oceny, że wraz Cavą i Dominikiem uznaliśmy: sami nie damy jej rady. Żeby napisać recenzję postanowiliśmy połączyć więc siły i stworzyć Zrzędzącą Trójkę! Co wynikło z naszym zmagań z filmem, możecie przeczytać poniżej. el Browarre: Seans „Fantastycznej Czwórki” za nami. Wedle widzów i krytyków zza wielkiej wody powinniśmy się po nim czuć zbrukani, tymczasem... Chyba nie było aż tak źle? Dominik: Rzeczywiście, nie było. Film miał swoje momenty, niestety na jedną dobrą scenę przypadało pięć złych. Cava: Pierwsza połowa była naprawdę dobra, niestety w drugiej zepsuli wszystko, co wypracowali przez pierwsze pięćdziesiąt minut. Dominik: Nie dzieliłbym tego filmu na połowy, raczej na trzy części, spośród których każda kolejna była słabsza od poprzedniej. Ostatnia to już absolutne dno... el Browarre: Ja jednak pozostałbym przy podziale na połowy, które oddziela w filmie napis „rok później”. Wszystko co nastąpił

Czym tak właściwie jest Fantastyczna Czwórka?

Fantastyczna Czwórka miała już kilka przygód zarówno z dużym, jak i małym ekranem. Czternastego sierpnia w kinach pojawi się kolejny reboot, który na długo przed premierą wywoływał wściekłość fanów na całym świecie. Krytykowano właściwie wszystko, od pomysłu na Doktora Dooma jako blogera aż po wybór aktorów. Marvel również dał wyraz swojemu niezadowoleniu, posuwając się do egzekucji postaci podejrzanie podobnych do aktorów w komiksie „Punisher”. Aby w pełni zrozumieć skąd wzięła się ta fala nienawiści względem filmu, trzeba zapuścić się do korzeni Fantastycznej Czwórki. Pierwsza rodzina Marvela wiele przeszła przez te wszystkie lata, miała wzloty i bolesne upadki. Doświadczyła śmierci oraz powrotów zza grobu, ale przede wszystkim zebrała ogromną ilość fanów, którzy obecnie cierpią z powodu konfliktu Marvela z Foxem. Niniejszy tekst przeprowadzi was, drodzy czytelnicy, tropem najważniejszych wydarzeń w historii Fantastycznej Czwórki, od otrzymania mocy aż po koniec uniwersum Ma

Szninkiel, czyli kilofem w Monolit

Szninkiel po raz pierwszy ujrzał światło dzienne w 1986 roku na łamach francuskiego czasopisma À Suivre, natomiast do Polski przywędrował dwa lata później. To właśnie ta wersja trafiła swego czasu w moje ręce. Czytałem ten komiks będąc jeszcze w podstawówce, przez co większość wątków nie była przeze mnie należycie doceniona. Zapamiętałem głównie genialne rysunki. Wydany dwa lata temu przez Egmont w ramach kolekcji komiksów Rosińskiego (ukazały się również takie tytuły, jak Skarga Utraconych Ziem i Western) Szninkiel pozwolił mi jeszcze raz zagłębić się w świat stworzony przez Van Hamme'a i Rosińskiego. Od mojej poprzedniej wizyty w świecie Szninkiela minęło kilka lat i tym razem byłem w stanie docenić misterną sieć nawiązań i aluzji zawartych na kartach komiksu. Duet autorów stworzył bogaty świat, targany wojną między trójką nieśmiertelnych: Jargotem Pachnącym, Zembrią Cyklopką i Barr-Findem Czarną Ręką oraz ich armiami. Po jednej z bitew, mały Szninkiel imieniem J&#

"Avengers: Świat Avengers" - recenzja bez trzaskania

„Avengers: Świat Avengers” wraz z „All-New X-men: Wczorajsi X-men” rozpoczyna* cykl wydawanych przez Egmont komiksów spod szyldu Marvel NOW!. Czy jest to dobry moment, żeby fan zachęcony filmami z Marvel Cinematic Universe sięgnął do komiksowego źródła? Przekonajmy się! Zapewne większość z was słyszała, że w komiksowym świecie Marvela doszło do naprawdę potężnego przełomu, w wyniku którego... Umarło całe uniwersum. Nie bójcie się jednak, jak to w komiksach – śmierć da się tu rozchodzić, nawet jeśli mówimy o całym wszechświecie. Wciąż trwające „Secret Wars” nie wzięło się jednak znikąd. Zapoczątkowały je wydarzenia z dwóch serii – omawianego dzisiaj „Świata Avengers” oraz „New Avengers: Wszystko umiera”. Jeśli więc chcielibyście zrozumieć to, co obecnie dzieje się u Marvela, komiksy z Mścicielami z serii Marvel NOW! są lekturą obowiązkową. W przypadku „Świata Avengers” nie obędzie się jednak bez wprowadzenia zamętu wśród nowych czytelników. Historia skacze pomiędzy kilkoma