Tak też narodził się pomysł na tę pojawiającą się z mniejszą lub większą częstotliwością (przyjmijmy wstępnie, że raz w tygodniu) serię felietonów. Głównym celem "Kalesonów i Peleryny" jest krótka analiza najciekawszych opowieści o superbohaterach ze stajni Marvela oraz DC. Zakładając, że obecny będzie traktował o kilku seriach z którymi miałem przyjemność się zapoznać, a pochodzących od tego pierwszego, tekst w przyszłym tygodniu sięgnie po The New 52. Zaczynajmy zatem z przytoczeniem serii, które na ten moment staram się czytać regularnie. Gdybym postawił sobie za cel przeczytanie wszystkiego, co wydaje Marvel i DC, to nie robiłbym niczego innego i raczej prędzej niż później bym się zwyczajnie znudził.
Peter Parker nigdy nie należał do szczęściarzy. Problemy z samym sobą, klonami, mutacjami, mutacjami klonów, symbiotami oraz układanie się z Mephisto. Jakby tego było mało, jego ciało zostało przejęte przez Otto Octaviusa, znanego również jako Doc Ock. W ogromnym skrócie, tak kończy się The Amazing Spider-Man #700, a zarazem cała seria zostaje zawieszona. W jej miejsce wskakuje Superior Spider-Man z bohaterem posiadającym cechy zarówno Parkera (jego wspomnienia oraz część przekonań), jak i Octaviusa (z przebiegłością, pewnością siebie oraz brakiem skrupułów). Co z tego może wyniknąć?
Moim skromnym zdaniem, wyrobionym po lekturze pierwszych dziewięciu zeszytów serii, twórcy otworzyli sobie furtkę do nieco innego spojrzenia na postać Ścianołaza, ale zarazem do odkurzenia starych motywów. Parker najpierw dojrzał, ożenił się, a następnie twórcom zaczęło brakować pomysłów co dalej. Postanowili więc zresetować postać za pomocą Mephisto, kompletnie niwecząc sens wydarzeń przedstawionych w Civil War. To było w 2007 roku i po pięciu latach z hakiem znowu zabrakło pomysłów. Obiektywnie, Superior Spider-Man to powiew świeżości. Inna sprawa, że nie wątpię w powrót prawdziwego Petera Parkera (obecnego w Superior jako swoiste sumienie Octaviusa) na właściwe miejsce. Pewnie odrobinę odmienionego, ale jednak.
Moim skromnym zdaniem, wyrobionym po lekturze pierwszych dziewięciu zeszytów serii, twórcy otworzyli sobie furtkę do nieco innego spojrzenia na postać Ścianołaza, ale zarazem do odkurzenia starych motywów. Parker najpierw dojrzał, ożenił się, a następnie twórcom zaczęło brakować pomysłów co dalej. Postanowili więc zresetować postać za pomocą Mephisto, kompletnie niwecząc sens wydarzeń przedstawionych w Civil War. To było w 2007 roku i po pięciu latach z hakiem znowu zabrakło pomysłów. Obiektywnie, Superior Spider-Man to powiew świeżości. Inna sprawa, że nie wątpię w powrót prawdziwego Petera Parkera (obecnego w Superior jako swoiste sumienie Octaviusa) na właściwe miejsce. Pewnie odrobinę odmienionego, ale jednak.
Tony Stark przechodzi kryzys wieku średniego. Inni na jego miejscu kupiliby sobie sportowy wózek, wykupili karnet na solarium, czy zaczęli chodzić na siłownię, ale co można zrobić, jeśli jest się najbogatszym i najinteligentniejszym człowiekiem na świecie, a przy tym jest się jednym z najpotężniejszych herosów? Można pić, wymyślać zbroję z inteligentnego metalu... ale przede wszystkim można zacząć wątpić w siebie i rolę, jaką się pełni. Aż do momentu, gdy dowiadujemy się, że Extremis znów jest na wolności. Tym razem kilka osób nabyło tę niezwykle niebezpieczną broń i raczej nie zamierzają postawić jej sobie w gablotce nad kominkiem. Tony Stark zrobi co będzie musiał, by unieszkodliwić nowe zagrożenie.
Nie jestem pewien co myśleć na temat tej, dość prostej fabuły. Kreska jest solidna, akcja całkiem żwawa, ale ciągle mam wrażenie, że już kiedyś to przerabialiśmy i to więcej niż raz. Wątpiący heros, którego demony przeszłości zmuszają do działania. Zobaczymy jak to się rozwinie.
Nie jestem pewien co myśleć na temat tej, dość prostej fabuły. Kreska jest solidna, akcja całkiem żwawa, ale ciągle mam wrażenie, że już kiedyś to przerabialiśmy i to więcej niż raz. Wątpiący heros, którego demony przeszłości zmuszają do działania. Zobaczymy jak to się rozwinie.
All New X-Men
Tej serii jestem ciekaw najbardziej. Głównie dlatego, że odkąd pamiętam, Scott Summers - Cyclops był typowym harcerzykiem. Zawsze praworządny do obrzydzenia, walczący za sprawę i niosący kaganek idei Profesora X o pokojowym współistnieniu ludzi i mutantów. Tymczasem, w skutek ostatnich wydarzeń, obecny Cyklop współpracuje z Magneto i Emmą Frost, pragnąc stworzyć idealny świat dla mutantów. Summers, po wydarzeniach z "Avengers Vs. X-Men" dołącza do ekstremistów, ostatecznie stwierdzając, że mutanci to elitarny gatunek i w drabinie ewolucji znajdują się nad zwykłymi ludźmi. Za pomocą przemocy odbija dwójkę Dzieci Atomu z rąk homo sapiens, co wywołuje szok u jego byłych towarzyszy. Podczas dyskutowania nad postępowaniem Cyklopa, Bobby Drake stwierdza, że Scott z przeszłości pewnie by obił buźkę temu obecnemu. Hank McCoy przyznaje Icemanowi rację i przenosi się w czasie.
Początek zdaje się być nieco pokręcony, ale wiążę z tą historią spore nadzieje. Szczególnie, że im dalej w las, tym ciekawiej.
Avengers vol. 5
Ustalmy to od razu - cholernie nie podoba mi się styl pierwszych trzech numerów tego komiksu. Z czystej ciekawości przejrzałem inne prace rysownika, Jerome Opena i cóż, żadna nie przypadła mi do gustu. Trudno, bywa. Piąta seria Avengers opowiada o istocie Ex Nihilo, który razem z dwójką istot po przemienieniu Marsa w zieloną planetę rozpoczynają atak na Ziemię. Nie zamierzają jej jednak zniszczyć, a przeobrazić. Drużyna Avengers w składzie: Cap. America, Iron Man, Hawkeye, Black Widow, Hulk oraz
Thor wyruszają stawić czoła nowemu zagrożeniu, zdolnemu zabić przeszło dwa miliony ludzi z odległości setek tysięcy kilometrów. Docierają na miejsce tylko po to, by zostać pokonanymi. Ex Nihilo odsyła Steve'a Rogersa na Ziemię, traktując go jako wiadomość dla ludzkości. Ale Kapitan nie zamierza się poddać. Zamiast tego, wykonuje kilka telefonów, zbierając do kupy skład rezerwowy.
Akcja kolejnych numerów ma lepsze i gorsze momenty, ale przy lekturze trzeciego zeszytu byłem bliski rezygnacji. Chyba każdy ma taki moment, gdy widząc komiks/grę/obraz stwierdza, że jest to odpychające, choć inni się danym dziełem zachwycają. Zmiana rysownika w zeszycie czwartym ucieszyła mnie bardzo.
Age of Ultron
Czym byłyby komiksy Marvela bez porządnego crossovera? Tak wiele już ich mieliśmy i w zdecydowanej większości prezentują porządny poziom, często wybijając się ponad przeciętność. Obecnie trwająca seria to
Age of Ultron. Jak można wnioskować z tytułu, Ultron, dzieło Hanka Pyma (za którym osobiście nie przepadam i to bardzo) powrócił i zamierza dokończyć robotę. Pierwszy numer rzuca nas od razu na głęboką wodę, a dokładniej w czasy, gdy Ultron zdobył już władzę nad światem (swoją drogą nigdy nie zrozumiem dlaczego przeróżni złoczyńcy pragną tej nieszczęsnej władzy), niszcząc sporą część herosów. Ocaleńcy (między innymi Hawkeye, Tony Stark czy Wolverine) czają się w kanałach, próbując przetrwać. Czy i tym razem jaśniejszy odcień szarości (od jakiegoś czasu ciężko traktować superbohaterów tylko w kategoriach dobro/zło) zdoła pokonać przeciwności i ocalić to, co jeszcze nie zostało zniszczone?
Ciężki, mroczny nastrój komiksu idealnie wprowadza w nastrój świata bez nadziei, gdzie ludzie płacą Ultronowi za możliwość przeżycia kolejnego dnia, a dla tych, którzy zdołali pojmać jednego z wciąż żywych herosów otwierają się spore możliwości.
Zdaję sobie sprawę, że to przegląd dość pobieżny. Ten wpis ma na celu jedynie wskazanie jakimi seriami od Marvela będziemy się zajmować najczęściej, co nie wyklucza gościnnych występów innych rajtuzowców. W przyszłym tygodniu DC i The New 52!
Tej serii jestem ciekaw najbardziej. Głównie dlatego, że odkąd pamiętam, Scott Summers - Cyclops był typowym harcerzykiem. Zawsze praworządny do obrzydzenia, walczący za sprawę i niosący kaganek idei Profesora X o pokojowym współistnieniu ludzi i mutantów. Tymczasem, w skutek ostatnich wydarzeń, obecny Cyklop współpracuje z Magneto i Emmą Frost, pragnąc stworzyć idealny świat dla mutantów. Summers, po wydarzeniach z "Avengers Vs. X-Men" dołącza do ekstremistów, ostatecznie stwierdzając, że mutanci to elitarny gatunek i w drabinie ewolucji znajdują się nad zwykłymi ludźmi. Za pomocą przemocy odbija dwójkę Dzieci Atomu z rąk homo sapiens, co wywołuje szok u jego byłych towarzyszy. Podczas dyskutowania nad postępowaniem Cyklopa, Bobby Drake stwierdza, że Scott z przeszłości pewnie by obił buźkę temu obecnemu. Hank McCoy przyznaje Icemanowi rację i przenosi się w czasie.
Początek zdaje się być nieco pokręcony, ale wiążę z tą historią spore nadzieje. Szczególnie, że im dalej w las, tym ciekawiej.
Avengers vol. 5
Ustalmy to od razu - cholernie nie podoba mi się styl pierwszych trzech numerów tego komiksu. Z czystej ciekawości przejrzałem inne prace rysownika, Jerome Opena i cóż, żadna nie przypadła mi do gustu. Trudno, bywa. Piąta seria Avengers opowiada o istocie Ex Nihilo, który razem z dwójką istot po przemienieniu Marsa w zieloną planetę rozpoczynają atak na Ziemię. Nie zamierzają jej jednak zniszczyć, a przeobrazić. Drużyna Avengers w składzie: Cap. America, Iron Man, Hawkeye, Black Widow, Hulk oraz
Thor wyruszają stawić czoła nowemu zagrożeniu, zdolnemu zabić przeszło dwa miliony ludzi z odległości setek tysięcy kilometrów. Docierają na miejsce tylko po to, by zostać pokonanymi. Ex Nihilo odsyła Steve'a Rogersa na Ziemię, traktując go jako wiadomość dla ludzkości. Ale Kapitan nie zamierza się poddać. Zamiast tego, wykonuje kilka telefonów, zbierając do kupy skład rezerwowy.
Akcja kolejnych numerów ma lepsze i gorsze momenty, ale przy lekturze trzeciego zeszytu byłem bliski rezygnacji. Chyba każdy ma taki moment, gdy widząc komiks/grę/obraz stwierdza, że jest to odpychające, choć inni się danym dziełem zachwycają. Zmiana rysownika w zeszycie czwartym ucieszyła mnie bardzo.
Age of Ultron
Czym byłyby komiksy Marvela bez porządnego crossovera? Tak wiele już ich mieliśmy i w zdecydowanej większości prezentują porządny poziom, często wybijając się ponad przeciętność. Obecnie trwająca seria to
Age of Ultron. Jak można wnioskować z tytułu, Ultron, dzieło Hanka Pyma (za którym osobiście nie przepadam i to bardzo) powrócił i zamierza dokończyć robotę. Pierwszy numer rzuca nas od razu na głęboką wodę, a dokładniej w czasy, gdy Ultron zdobył już władzę nad światem (swoją drogą nigdy nie zrozumiem dlaczego przeróżni złoczyńcy pragną tej nieszczęsnej władzy), niszcząc sporą część herosów. Ocaleńcy (między innymi Hawkeye, Tony Stark czy Wolverine) czają się w kanałach, próbując przetrwać. Czy i tym razem jaśniejszy odcień szarości (od jakiegoś czasu ciężko traktować superbohaterów tylko w kategoriach dobro/zło) zdoła pokonać przeciwności i ocalić to, co jeszcze nie zostało zniszczone?
Ciężki, mroczny nastrój komiksu idealnie wprowadza w nastrój świata bez nadziei, gdzie ludzie płacą Ultronowi za możliwość przeżycia kolejnego dnia, a dla tych, którzy zdołali pojmać jednego z wciąż żywych herosów otwierają się spore możliwości.
Zdaję sobie sprawę, że to przegląd dość pobieżny. Ten wpis ma na celu jedynie wskazanie jakimi seriami od Marvela będziemy się zajmować najczęściej, co nie wyklucza gościnnych występów innych rajtuzowców. W przyszłym tygodniu DC i The New 52!
Komentarze
Prześlij komentarz
Prosimy o podpisywanie się w komentarzach. Anonimowe komentarze będą likwidowane ;)