Przejdź do głównej zawartości

Nowa generacja konsol: nasze oczekiwania, chęci i różne czcze życzenia



Od konferencji Sony, na której pokazano wszystko co związane z PS4, poza samą PS4, upłynęło już nieco czasu i jak dotąd więcej chyba słychać w branżowej prasie głosów zawodu, niż entuzjazmu. Ja w pierwszej chwili byłem oczarowany, ale chyba tylko dlatego, że oglądałem konferencję zarywając noc, kiedy moi znajomi smacznie spali, zdopingowany chmielem, tytoniem oraz teiną musiałem jakoś sobie ten brak snu uzasadnić. 21 maja swoją nową konsolę pokaże Microsoft i o ile next genowy X nie wywali w trakcie prezentacji red ring of death będziemy mieli pełny obraz tego, co czeka nas za nieco ponad pół roku. To dobry moment, żeby pogdybać, czego możemy się spodziewać i co chcielibyśmy zobaczyć w nowej generacji i czego się obawiamy. Aha, omijamy tematy stricte techniczne, typu "procesor XYZ7001 zamiast crapowatego YZX6668G"- gdybyśmy się na tym znali, to byśmy sobie sami składali pecety i mieli gdzieś konsole.

1. "Uspołecznienie" gier i dasha

el Browarre: Ten punkt możemy właściwie przyjąć za pewnik. Developerzy już teraz dążą do tego, żeby gry były jak najbardziej "social", a nowa generacja da im nowe możliwości w tym temacie. Większe zintegrowanie z fejsbukiem, być może stworzenie własnej, "gejmerowskiej" platformy społecznej, tego typu rzeczy - nie jestem temu przeciwny, o ile ten element nie naruszy zbyt mocno struktury samych gier. Nie podoba mi się wizja, w trakcie której  gram sobie w nocy w nowego Thiefa, skradam się w cieniach za plecami kilku strażników i nagle wyskakuje mi z radosnym dźwiękiem okienko z informacją, że Cava właśnie kupił nowe zwierzątko w Simsach i jego sim nasrał ze szczęścia do basenu. Mam nadzieję, że dash nie będzie zaśmiecony tego typu rzeczami, a przynajmniej jego główny panel skupi się na tym, co najważniejsze- grze która jest w napędzie. Spodobało mi się za to bardzo nagrywanie krótkich fragmentów gameplayu i udostępnianie ich swoim znajomym, co zaprezentowało Sony. Kiedy odpaliłem pierwszy raz Skyrima, wyszedłem z jaskini i w końcu mogłem zachwycić się widokami jakie serwuje nam gra, zobaczyłem kicającego sobie wśród śpiewu ptaków słodkiego liska. Poczułem się jak cholerny hipis i chciałem z owym liskiem pobiegać po pięknym otoczeniu, zbierać zioła i pluskać się w górskich potokach, ale w tym momencie jakaś nawiedzona myśliwa zastrzeliła liska. Pełen furii usmażyłem ją błyskawicą niczym imperator Palpatine. I właśnie takie momenty chciałbym móc chwilę później wrzucać na youtube i dzielić się nimi ze znajomymi. Albo jak w trakcie jednej z większych wymian ognia w Max Payne 3 została mi już tylko resztka zdrowia, jeden nabój w pistolecie i w desperackim rzucie odstrzeliłem tym pociskiem łeb jedynego przeciwnika który pozostał, stojącego kilkadziesiąt metrów dalej... Zdecydowanie bardzo podoba mi się wizja nagrywania rozgrywki w trakcie jej trwania, oby tylko nie obciążało to zbytnio bebechów.

Cava: W sumie mogę się tu zgodzić z el Browarre. Nie jestem fanem grania online i muszę mieć albo sprawdzone towarzystwo, albo miodne mordobicie pod ręką, by czerpać z tego doświadczenia maksimum przyjemności. Wolę zamknąć się w czterech ścianach, wrzucić do napędu płytkę i spokojnie odpłynąć do świata gry. Przyznam, że trochę się obawiam zakłócenia tego procesu przeróżnymi powiadomieniami o tym, że ktoś tam spadł z urwiska trzy razy i dostał aczika za wyjątkową głupotę (Risen i „Idiot”). Jeśli już musimy brnąć w uspołecznianie grania, to niech to się odbywa bez przymusowego podłączania gawiedzi do sieci. Blizzard tego próbował i Diablo III oberwało po rogach. SimCity też niezbyt sobie dało radę z ilością graczy dobijających się do serwerów. Czy naprawdę musimy z wszystkiego robić MMO?

2. Brak "ekskluziwów"

el Browarre: Pewnie w czasie, kiedy to X360 i PS3 były next genami nie napisałbym tego i siał ferment w komentarzach, jakie to lepsze tytuły ma jedna konsola od drugiej, ale w ciągu kilku ostatnich lat zmieniłem zdanie. Wszystko sprowadza się do bardzo prostego wniosku - jestem graczem i chciałbym grać w najlepsze wychodzące gry. I o ile rozumiem, że gry na Wii są dość specyficzne i tworzone są pod tę konkretną platformę i że RTSy na padzie się nie sprawdzają, tak już wydawanie Uncharted czy Gears of War tylko na jedną platformę bardzo mi się nie podoba. Nie mam ochoty kupować 2 konsol i PC (nie wiem, czy w 10k zł by się to zamknęło) tylko po to, żeby mieć możliwość zagrania w 5 - 10 hitów więcej na przestrzeni kilku lat, jeśli nie decyduje o tym techniczna strona platformy, a jedynie biznesowe interesy i interesiki kilku firm. Exclusivom mówię zdecydowane nie!

Cava: Nie jestem pewien jak ten punkt wpłynąłby na rynek konsol. Skoro wszędzie (prócz Wii U) wydawane byłyby te same tytuły, to czym Słony i Małymiękki mieliby wabić klientów? Czym różniłyby się obie platformy (nie wliczam tu PC, który nawet po wyjściu kolejnej generacji będzie miał kilka długości przewagi)? Rywalizacja przeniosłaby się wtedy na pole usług świadczonych dla graczy w stylu darmowych gier dla abonentów PSN Plus. Może nawet wsparcie dla gier Indie? Konkurencja na tym, jak i na każdym innym polu, powinna wyjść nam, graczom, na dobre.

3. Lepsza fizyka

el Browarre: Tutaj chyba wiele nie trzeba tłumaczyć. Marzy mi się, żeby w końcu można było wykorzystywać otoczenie w pełni, zgodnie z obowiązującymi w realnym świecie prawami fizyki - gdzie rzucając przeciwnika o drewno da się je przebić, a o beton - odebrać mu więcej zdrowia, żyrandol zestrzelić na głowy wrogów, połamać komuś z niemilców nogi zrzucając go z balkonu, czy rozwiązać zagadkę logiczną przez odpowiednie użycie przeciwwagi. Oczywiście wiele z tych elementów pojawia się w grach już od dłuższego czasu, ale nie było jeszcze żadnej, która by zaimplementowała w interaktywne i "zniszczalne" środowisko, oraz wiarygodną fizykę, zawsze jedna rzecz odbywała się kosztem innej, ewentualnie uciekano się do skryptów. Może też w końcu ktoś opracuje silnik, w którym obiekty się wzajemnie nie przenikają...

Cava: Postulat powtarzany od dawna. Fizyka idealna jest celem kolejnych pokoleń deweloperów i choć dokonano sporego postępu, to wciąż daleka droga przed nimi. Owszem, gracz może wchodzić w interakcję z otoczeniem, przedmioty reagują na jego osobę, przedmioty z tyrpniętej półki czasem nawet pospadają, ale już samej półki nie przesunie nawet eksplozja. Marzy mi się, by otwarto przed nami świat możliwości. Chcesz dostać się do budynku za pomocą podkopu? Proszę bardzo! Rozwalić ścianę za pomocą ładunku wybuchowego? Nie ma sprawy. Pamiętam jak traciłem godziny przy Red Faction, za pomocą nieograniczonej ilości rakiet robiąc tunele w ścianach, podłodze i suficie. Od tamtej pory nie byłem tak oczarowany.

4. Wykorzystanie  kontrolerów ruchowych do "poważnych gier"

el Browarre: Tyle było marketingowego szumu wokół PS Move i Kinecta, że przez chwilę naprawdę wierzyłem, że będzie z tego coś fajnego. Jasne, kilka gier tanecznych czy ruchowych zdało egzamin i dało sporo frajdy, ale nie mogę uznać, żeby w pełni wykorzystały tkwiący w tych urządzeniach potencjał. Chcę poważnej gry, w której z perspektywy pierwszej osoby będę wywijał mieczem świetlnym w pojedynkach z sithami! Strategii, w której oglądam pole bitwy z perspektywy stojącego na wzgórzu dowódcy i każdy mój ruch zostaje odzwierciedlony przez moją armię. Realistycznej strzelanki, w której "czułbym" że trzymam w łapach giwerę i celuję tak, jak kiedyś grając "na automatach". Pomysłów jest mnóstwo i chociaż lubię grać na padzie, to chętnie bym się też przed konsolą poruszał przy czymś innym co nie wygląda jak gra dla przedszkolaka albo lekcja aerobicu.

Cava: Ten cel akurat jest bardzo realny. Mamy już survival horror na Kinecta („Rise of Nightmares”), czy chybioną symulację dowódcy mecha. Jednak to jeszcze nie to. Kontroler ruchowy to wciąż narzędzie nieprecyzyjne, pełne wad i usterek. Niby na reklamach wszystko wygląda pięknie, zadowolona rodzina przed telewizorem patrzy na synka wywijającego mieczem świetlnym, podczas gdy rzeczywiście dostajemy oskryptowaną do bólu gierkę, zmuszającą do przyjmowania serii póz i tak po kolei przez dwie godziny. Frajda! Tymczasem wyłożyłbym naprawdę duże pieniądze za ustrojstwo umożliwiające mi bujanie się na pajęczynie po Nowym Jorku niczym Spider-Man lub czynienie rozwałki w skórze Hulka. Z tą różnicą, że to ja decydowałbym co, jak i gdzie. Obawiam się, że to daleka przyszłość.
  
5. Niech developerzy przestaną chcieć robić każdemu dobrze

el Browarre: Irytuje mnie sytuacja, w której developerzy chcąc sprzedać grę jak najszerszemu gronu odbiorców ładują do niej masę dodatkowych elementów, tak do gameplayu, jak i fabuły, elementów, przez które rozmywa się gdzieś rdzeń produkcji. Tu jakiś dodany na siłę romans, tam elementy strategiczne, a ja kurde chciałem tylko pograć w strategię! Dead Space z horroru TPP robi się nagle kopią Gearsów, podobnie zresztą jak Mass Effect 3... Lubię dodawanie elementów z innych gier, ale tylko wtedy, kiedy odbywa się z korzyścią dla gameplayu lub fabuły i jest zgodne z duchem gry, a nie, jeśli wymuszone jest przez wydawcę, żeby dotrzeć do kolejnej grupy targetowej. Niech producenci nie boją się tworzyć dużych produkcji dla konkretnych graczy, zamiast rozmywać je na wszystko i wszystkich.

Cava: Tak długo, jak gry będą kosztowały miliony, a ich produkcją zajmować się będą molochy nastawione na zysk (heloł EA), to możemy zapomnieć o oryginalnych tytułach. FIFA, Call of Duty i Assassin’s Creed (przy całym szacunku do AC – żadna marka nie wytrzyma regularnego dojenia) co rok! Dead Space przestaje być straszny, co pozytywnie wpływa na czystość bielizny, ale sprowadza ten tytuł do poziomu strzelanki TPP z mikrotransakcjami. Całe szczęście bardzo prężny ruch na polu gier Indie oraz Kickstarter przywraca wiarę w gry robione przez pasjonatów dla graczy pragnących konkretnej zabawy. W sumie nie zdziwię się, jeśli w kolejnym Dragon Age dostaniemy do łapy giwery, a w Resident Evil 7 nie będziemy mogli rozegrać mecz w nogę z zombiakami, które już dawno zombiakami być przestały. Pyramid Head będzie sędzią.

6. Grafika, skrypty, otwartość świata i długość gier i cała reszta.

el Browarre: A to proste- grafika lepsza, skryptów mniej, świat bardziej otwarty i interaktywny, a gry dłuższe z singlem, który nie jest tylko dodatkiem do multi. Czyli stara śpiewka, akurat w tym nie ma nic next genowego.Nie chciałbym za to, żeby znaczącym modyfikacjom poddawano pady. Kontroler do X360 jest moim zdaniem bliski ideału (można by jeszcze poprawić krzyżaka), Sixaxis też ma swoich fanów (chociaż ich nie rozumiem, o ile nie mają dłoni 9latków). Sony coś kombinuje z przyciskiem social oraz touchpadem, natomiast sama konstrukcja pada znacząco się nie zmieniła, miejmy nadzieję, że Microsoft też nie będzie próbował uszczęśliwić ludzi na siłę.

Zresztą, "nie próbujcie uszczęśliwiać ludzi na siłę" to moje podsumowanie tekstu o oczekiwaniach - chciałbym, żeby producenci dali mi to, co wcześniej, tylko że więcej, lepiej i mocniej. Nie spodziewam się po tej generacji rewolucji (bo dobre wykorzystanie kontrolerów ruchowych w dużych grach rewolucją nie będzie), nie chcę "upecetowienia" konsol, chcę tak jak wcześniej móc wrzucić płytkę do napędu i grać w zajebiste gry na dużym tiwi.Aha - i koniec z płatnym dostępem do podstawowych usług sieciowych! Czy Live jest lepszy od PS Network? Nie. Płacę producentowi za konsolę (tak, wiem, że po kosztach), pracę dostawcy internetu za sieć, płacę w końcu za grę z multi. Chyba wystarczy tego płacenia.

Cava: Tutaj el Browarre zastosował brzydki chwyt, wspominając o padach. Tak się składa, że przedkładam Sixaxisa nad pada od xklocka. Po pierwsze, oprócz arcade sticka jest on najlepszy przy mordobiciach, a po drugie krzyżak nie rozwala mi tak szybko kciuka. Jednak różnicę odczuwam właśnie podczas oklepywania przeciwnika po buźce. Zgadzam się jednak przy grafice, otwartym świecie i mniejszej ilości skryptów. Co ja bym dał za porządnego sandboxa w stylu Skyrim, ale za to w realiach S-F? Jak bardzo chciałbym doświadczyć strachu, jaki serwują mi teraz przeróżne produkcje Indie, tyle że w wypasionej oprawie graficznej i dźwiękowej... Zobaczymy co czas przyniesie, ale obawiam się, że jedyny wiatr przemian jakiego doświadczymy, będzie zalatywał grochówką.

el Browarre: Bo masz małe ręce ;P Więcej napiszemy jeszcze przy okazji prezentacji nowego X'a, bo nie wyczerpaliśmy jeszcze tematu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Fabryka Wkurw, czyli siedem grzechów głównych Fabryki Słów

Destiny [recenzja]

Zajdle 2014