Przejdź do głównej zawartości

Szorty #3

Dawno już nie było szortów, a przecież patrząc za okno łatwo zauważyć, że pogoda ku temu idealna. Dzisiaj poznamy książki nominowane do Zajdla – Dada pokusił się nawet o podanie nominacji kilka dni przed terminem, ale wbrew pozorom umiejętności godnych Nostradamusa to wcale nie wymaga. Generalnie zgadzam się z jego przewidywaniami, tylko Szostaka wymieniłbym na Jadowską, a Grzędowiczowi prorokował zwycięstwo nad Ćwiekiem. O samych nominacjach pojawi się osobny tekst, kiedy już je poznamy.

Ostatnio Fabryka Słów postanowiła wrócić do tradycji „nieważne jak o tobie mówią, ważne, że mówią” i tak doczekaliśmy się całej serii nie do końca zrozumiałych, za to szeroko i negatywnie komentowanych decyzji.

Polska odpowiedź na "Grę o Tron"!
AŻ TRZY GŁÓWNE WĄTKI!

Najpierw nieco już zaległa sprawa z podziałem „Przebudzenia Lewiatana” na 2 osobne tomy (o tym więcej w recenzji, napiszę jakoś na dniach), potem kretyńska akcja marketingowa z reklamowaniem nowej książki Forysia jako „polskiej odpowiedzi na 'Grę o Tron'”. Bo ma aż trzy równorzędne wątki! Pisałem już na fejsie, że te wątki to zapewne bohater który gwałtem skradł cnotę niewieścią w podpalonej przez siebie chacie. Wydawco, jak autor wygaduje głupoty, to go chroń, a nie rób z tych bzdur głównej linii reklamy!  Do tego szereg okładek moim zdaniem słabych, słabszych lub bardzo słabych. Kompletnie odmiennych od tego, do czego nas wydawnictwo przyzwyczaiło. Forysiowi na okładce trafił się Thorin Dębowa Tarcza w jakimś paskudnym, pseudorealistycznym wydaniu – różnej maści internetowi „szpecze” twierdzą, że uzbrojenie i pancerz owego klona Thorina jest kompletnym pomieszaniem z różnych epok. Nie wiem, nie znam się, więc akurat to mi nie przeszkadza.

Kolejne dwie okładki książek Anety Jadowskiej – 3 tomu przygód Dory i wznowienia „Złodzieja Dusz” utrzymane są w konwencji znanej z „Bogowie muszą być szaleni” i książek Janet Evanovich i chociaż strasznie słabe stocki wybrali, to przynajmniej są w wydawaniu tej serii konsekwentni. Co prawda dopiero od drugiego tomu, ale szef marketingu w FS sam mówił przy okazji premiery "Bogowie muszą być szaleni", że Aneta to debiutantka. Fanki książek Jadowskiej i tak kupią, a może uda im się to wcisnąć kilku więcej osobom. Sam jestem idealnym tego przykładem, bo od okładki pierwszego wydania „Złodzieja Dusz” się odbiłem, w przeciwieństwie do nowego. A że odbijając się od niej miałbym rację, to już inna sprawa.

No i dzisiejsza perełka, wznowienie „Wypychacza Zwierząt” Grzędowicza ozdobione zostanie widoczną obok grafiką. Oczywiście stockową. Chciałbym posłuchać co na ten temat w domowym zaciszu (które w tamtej chwili zapewne przestało być ciche) do powiedzenia mieli tak Jarosław Grzędowicz jak i Maja Kossakowska. Naprawdę jestem ciekaw. Domyślam się, że ten paranormalowo – romansowy wybryk okładkowy przyszedł do głowy komuś w szefostwie FS kiedy dowiedział się, że część tekstów Grzędowicza można by przypisać do urban fantasy, a to dla nich zapewne to samo co seria o Sookie Stackhouse i inne Zmierzchy.

Aha, z bardziej kontrowersyjnych rzeczy, do nowego numeru Glamour za dyszkę dołączono pierwszą część cyklu Evanovich o Stephanie Plumm. Moim zdaniem to akurat dobre posunięcie – skoro już to wydają, to w ten sposób mogą sobie zapewnić fajną sprzedaż wszystkich tomów tak Plumm, jak i później Jadowskiej, której książki okładkami utrzymane są w podobnej stylistyce. A teraz jeszcze chcą wydać „50 powodów dlaczego nienawidzę mojego ojca”. Fabryka Słów i powieścidełko dla nastolatek, które nawet nie udaje, że ma coś wspólnego z fantastyką - cudownie.

Tym sposobem w ciągu mniej więcej dwóch miesięcy (to chyba wpływ upałów na jakość pomysłów) Fabryka Słów po raz kolejny wpadła w lekką wydawniczą schizofrenię: sami nie wiedzą co chcą wydawać, jak i przede wszystkim dla kogo, ale to w sumie nic nowego, bo ten proces trwa u nich od dobrych kilku lat. Co najgorsze, Fabryka zniszczyła swój wypracowywany latami styl. Można było mieć różne zdanie na temat wydawanych przez FS książek, ale, kurka wodna, nigdy nie dało się ich na półce w księgarni pomylić z pozycjami innych wydawnictw. To Fabryka Słów wyznaczyła jako swój standard piękne, rysowane okładki, które wyróżniały ich na tle byle jakiej wizualnie konkurencji. To oni przez lata byli wyznacznikiem tego, jak wydawać książki tak, żeby wizualnie były śliczne, wymuskane i, podkreślę to po raz kolejny, charakterystyczne! Nawet Kuba Ćwiek przyznaje, że okładki "Kłamcy" autorstwa Piotra Cieślińskiego (Dark Crayon) sprzedały mu mnóstwo egzemplarzy książki na starcie, a nie jest to pisarz, który lubi się publicznie sukcesem z kimś spoza swojej wiernej gromadki.

Obrzydliwe są te stocki. Chcecie zmian? Zagłosujcie portfelami. Stare wydanie „Wypychacza zwierząt” spokojnie można jeszcze dostać w sieci. Książka Forysia pewnie i tak do niczego się nie nadaje, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze „dzieła”. Powieść dla nastolatek? Jeśli już naprawdę musicie, to specjalizują się w tym inne wydawnictwa. Jeśli nie kupujecie tych haseł i okładek, to nie kupujcie też książek – gwarantuję wam, że wtedy i tylko wtedy wasz głos będzie miał znaczenie.

Z tymi wszystkimi okładkami, "polskimi odpowiedziami" i tak dalej wiąże się też mniej przyjemna sprawa. Zaglądam na blogi naszych kolegów i koleżanek i co widzę? Bałwochwalcze notki o książkach Fabryki, niemal słowo w słowo przepisane z ich newsletterów, bez żadnej refleksji, bez przemyślenia, po prostu kopiuj-wklej marketingową tubę. Ja rozumiem, że egzemplarze recenzenckie, że książki, plakaty (sami też przecież część tytułów dostajemy od wydawnictw), ale bez przesady! Nie mam zamiaru dyktować naszym kolegom i koleżankom co mają umieszczać na swoich blogach, ich strony i ich sprawa, ale w mojej ocenie wypada to żenująco. Dla takich materiałów wystarczy zapisać się do newslettera Fabryki Słów, przynajmniej z góry wiadomo, że to marketingowe ściemy.

Szorty tym razem dość krótkie - spora ilość tematów które się w nich pojawiają ląduje teraz na naszym fejsbuku. Mało tych szortów i w dodatku strasznie hejterskie, dlatego w kolejnym odcinku o grach które mnie ostatnio zajmowały - pozytywnie, bo dostarczyły mnóstwa radochy :)

Komentarze

  1. Naprawdę brzydkie te okładki :/ Po prostu makabra. I target się powoli zmienia, co pewnie odzwierciedla się w przychodach, ale jednak pewien niesmak zostaje... Fabryka Słów to zawsze była fantastyka, głównie polska, ale dobra i zazwyczaj warta uwagi. A teraz?
    Co do przedostatniego akapitu jeszcze - dzisiaj jakoś szczególnie zauważyłam w mojej liście blogów na Bloggerze zatrzęsienie identycznych zapowiedzi jednej i tej samej książki, serii recenzji jednej i tej samej książki, etc etc... Czy ludzie już naprawdę nie mają co czytać i za darmo śmiecą sobie bloga takimi zapowiedziami jakiegoś shitu? Sama czasem robię zapowiedzi, ale jeśli już to czegoś, co nie pojawi się za chwilę na co drugim blogu - bo jaki w tym sens? Smutne to...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano smutne, sprawdzam maila, czytam newslettera od FS, wchodzę na bloggera - a tam seria identycznych wpisów :/ zresztą recenzji z tego typu blogów też już nie czytam, z góry wiem, że książka się podobała, wydanie super, a ocena pomiędzy 8 a 10 na 10

    A FS poza wspomnianym przez ciebie początkowym profilem od kilku lat zmienia go co chwila. Książki z gier. Albo książki z gier nie! Zagraniczne space opery. Nie, to nie idzie, dajemy paranormale! Cholera, dużo tych paranormali, wydajmy kolejne wznowienia. I powieści dla nastolatek! To będzie to! Za chwilę się tym znudzą i wymyślą coś innego i tak w kółko... A nie pamiętam kiedy ostatni raz wydali i wypromowali debiutanta. W ciągu ostatnich 3-5 lat chyba tylko Anetę Jadowską

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację, faktycznie poza Jadowską nikogo nowego od FS nie dostaniemy... Z tym lataniem z kwiatka na kwiatek - przynajmniej latali nadal po obszarze fantastyki, czy to paranormali czy space opery. Ale ostatnio to już się robi żałosne i niepokojące, patrząc na te wszystkie kobiece obyczajówki :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Na wielkiego Scotta, kto tak skrzywdził Grzędowicza?! Przecież to paskudne jest, to coś na okładce!
    Pamiętam jak kiedyś, raz że książki FS były rozpoznawalne na pierwszy rzut oka na półce, dwa że można tam było znaleźć ciekawe debiuty i fajne anotlogie. Teraz jakaś straszna posucha.

    Poczułam się bardzo mądra w swojej decyzji niezapisywania się do newsletterów. Wkurza mnie strasznie jak w ciągu tygodnia kilkanaście osób pisze o tym samym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Od czasu notki o nowym Xboxie sam wiesz, że hejterstwo najlepiej się sprzedaje.;P

    A co do Fabryki: wymienione nowości nic mnie nie obchodzą, dlatego pomarudzę sobie u Ciebie w komentarzu, zamiast produkować własną notkę.

    Okładki są koszmarne, w zasadzie mogę się podpisać pod wszystkim, co powiedziałeś. Osobiście szczerze nie znoszę stockowych panienek na okładkach fantastyki (walczą o prym z okładkami filmowymi; o ile jednak te drugie bywają ładne, jak się filmowy plakat uda, to te pierwsze nigdy), tych zdjęć z łapanki przyklejanych kompletnie od czapy. Często narzekałam na stylistykę FS, bo nie zawsze współgrała z moim gustem, ale trzeba im przyznać, że mieli kilka perełek. I o ile poprzednia okładka Jadowskiej nie powalała, to miała w sobie ten fabryczny charakter. A to? To nawet nie jest starannie obrobione.

    Smutne, że FS odchodzi od fantastyki. Rozumiem, że może ostatnio nie obrodziło obiecującymi debiutantami (choć Kisiel chyba im się sprzedała do cna?...), więc powydawajmy książki z gier (a niech stracę, w końcu i ich fanom coś się od życia należy), ale obawiam się, że na takim rozmyciu marki tylko stracą. Bo oburzeni fani odejdą, a proponowane powieści to raczej nie są na tyle wielkie hiciory, żeby im przyciągnąć tabuny nowych....

    Co do zalewu identycznych notek - FS to chyba jedno z niewielu wydawnictw, które wywołuje aż tak masowy efekt. Nie wiem, czym jest to wywołane (naciskaniem na terminy? poczytnością książek, które trzeba przeczytać już teraz-zaraz i natychmiast o tym napisać? szczególnie wielką ilością egzemplarzy recenzenckich?). My, blogerzy jesteśmy tym zirytowani, ale pozycjonowanie w googlach pewnie robi swoje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kisiel sama zrezygnowała z Fabryki, z tego co wiem. Nie wiem jak tam mają się sprawy z Raduchowską, która jakiś czas temu skończyła kontynuację "Szamanki od umarlaków". Sama "Szamanka..." na kolana mnie co prawda nie powaliła, ale były w tej książce fragmenty które sprawiły, że sięgnąłbym po tom drugi, w przeciwieństwie do tej masy chłamu ze stockowymi okładkami.

    Wiadomo, że naciska się na terminy recenzji, skoro premiera za pasem, ale zapowiedzi przekopiowane z newslettera?! To już przesada. No i FS jest jedynym chyba wydawnictwem, które obecnie nie linkuje na swoim profilu recenzji! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, to pisałem ja, el Browarre, zapomniałem się przelogować / el Browarre

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Prosimy o podpisywanie się w komentarzach. Anonimowe komentarze będą likwidowane ;)

Popularne posty z tego bloga

Fabryka Wkurw, czyli siedem grzechów głównych Fabryki Słów

Destiny [recenzja]

Zajdle 2014