Od dawna twierdzę, że
najważniejsze w opowieści są dwa elementy, a mianowicie rozwinięte postaci oraz
interesująca fabuła. „Król Kruków” spełnia te kryteria, ale w dość dziwny
sposób. Pierwsza połowa koncentruje się przede wszystkim na konstruowaniu
postaci, ale przy okazji zapomina o akcji, w związku z czym mogą pojawiać się
problemy z utrzymaniem powiek w górze.
Bohaterowie przede wszystkim prowadzą dialogi i snują
przemyślenia, dbając o to, by czytelnik wiedział dokładnie kto jest kim i
potrafił przyporządkować szereg cech i motywów do postaci. Niestety szybko
staje się to nudne. Najbardziej boli zmarnowany potencjał, drzemiący w
codziennych czynnościach przy okazji których ma miejsce proces zapoznawania protagonistów
„Króla Kruków” z czytelnikiem. Mieszkanie w domu z nieco niezrównoważonymi
wróżkami? Chodzenie do szkoły dla snobistycznych i bogatych? Możliwości do
skonstruowania ciekawej akcji towarzyszącej wprowadzeniu do trylogii można
naprawdę długo wyliczać. Tymczasem otrzymujemy nudnawą pierwszą część powieści
i pozornie nieciekawych, poza jednym, bohaterów.
Nie należy się jednak zniechęcać.
Jakoś tak po dwieście dwudziestej stronie wreszcie coś zaczyna się dziać.
Czytelnik najpierw otrzymuje cios między oczy jedną z lepszych scen, z jaką
miałem ostatnio do czynienia, by później dać się porwać akcji. Można sobie
jedynie wyobrazić moje zdziwienie, ponieważ do tego momentu dawno przestałem
wierzyć w tę książkę. Postawiłem krzyżyk na Maggie Stiefvater, a tymczasem ona
wreszcie pokazała, że obietnice z blurba nie były całkowicie bez pokrycia.
Oto otrzymujemy tajemnicę,
szczyptę magii a wszyscy bohaterowie do czegoś się przydają. Niewiele rzeczy
potrafi mnie wkurzyć bardziej od wprowadzeniu kilku postaci pierwszoplanowych
tylko po to, by pozwolić im stać z boku i podziwiać wysiłki pierwszego wśród
równych. Tutaj nawet mięśniak z problemem alkoholowym może okazać się
wyśmienitym znawcą łaciny, a cichy i niepozorny Noah... ale o tym musicie już,
drodzy czytelnicy, dowiedzieć się z książki.
Ciężko jest napisać więcej na
temat „Króla Kruków” i nie wdawać się w spoilery. Każdy we własnym zakresie
musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wytrzyma nużącą pierwszą połowę
książki. Każdy na tyle odporny lub uparty może liczyć na wynagrodzenie z
nawiązką. Powieść Maggie Stiefvater nie jest również książką dla każdego. W
trakcie lektury wyraźnie czuć, że docelową grupą odbiorców są ludzie młodzi ze
wskazaniem na lubiących lekkie książki przygodowe. W związku z tym, „Król
Kruków” wygląda na dobry pomysł dla chcących odpocząć z książką w ręku. Sam
czytałem ją będąc na wakacjach i nie żałuję.
Nie cierpię wystawiać ocen
recenzowanym tytułom. Mam wrażenie, że zamykanie całej gamy wrażeń w skali 1-10
(lub jakiejkolwiek innej) nieco je spłyca, stawiając dwie z gruntu inne pozycje
na jednej półce, choć każda wywołuje inne uczucia. Jeśli jednak musiałbym
ocenić pierwszy tom serii Maggie Stiefvater, wystawiłbym dwie oceny. Pierwsza
połowa otrzymuje ode mnie 3/10, głównie ze względu na galopującą nudę. Druga
połowa zdecydowanie odrabia i wyciąga ostateczną ocenę na 6+/10. Czy mogę
„Króla Kruków” polecić i zachować czyste sumienie? Tak, ale tylko jeśli kolejny
tom będzie kontynuował tendencję tej drugiej, zdecydowanie lepszej połowy.
Książka u mnie na półce i czeka aż się za nią wezmę. Jednak w kolejce czekają inne pozycje. Szczerze, to recenzja nie zachęca do przeczytania, a szkoda, bo wiązałam z nią duże nadzieje.
OdpowiedzUsuńAleż Nie zniechęcaj się recką. Jest dokładnie tak, jak napisal Cava.
OdpowiedzUsuńPierwsze 250 stron czytałam ze 3 tygodnie, bo nie miałam zapału, aż nagle zrobiło się jedno wielkie "PIERDOLUT!" i reszta książki poszła właściwie w jeden wieczór.
Dokładnie tak. Niestety to PIERDUT jest ściśle związane z fabułą i rozpisać się na ten temat to nic innego, jak odebrać 75% frajdy.
OdpowiedzUsuńW sensie recenzja jest dobra, tylko informacje o książce jakoś zgasiły mój zapał:D Czy przeczytam? Nie ma wyjścia:D Książka zakupiona, wiec i zostanie przeczytana. Jednak coś się mi wydaje, że ze środka kolejki, pójdzie na sam koniec... Nie jestem ulubienicą książek, gdzie przez połowę książki się nudzę. Są książki gdzie nic się nie dzieje ale miło się czyta to to coś. Ale tu? Tak, zdecydowanie książka idzie na koniec kolejki:D
OdpowiedzUsuńDżizusiczku;/ Polski być trudny język.
OdpowiedzUsuńNie jestem wielbicielką książek, gdzie przez połowę nie ma o czym czytać.
Jeśli mogę, to radzę przeczytać do premiery drugiej części. Jeśli autorka utrzyma klimat drugiej połowy "Króla Kruków", to będzie miodzio.
OdpowiedzUsuń