Przejdź do głównej zawartości

Kilofem i Krukiem

Pierwszy tom „Króla Kruków” obiecuje przygodę, nieco dreszczyku ale przede wszystkim tajemnicę. Właściwie do połowy książki tajemnicą było dla mnie gdzie tu te wszystkie elementy. Całe szczęście, od okolic dwusetnej strony akcja nabiera tempa i powieść wciąga. Jedynym problemem jest dobrnięcie do tego miejsca.

Od dawna twierdzę, że najważniejsze w opowieści są dwa elementy, a mianowicie rozwinięte postaci oraz interesująca fabuła. „Król Kruków” spełnia te kryteria, ale w dość dziwny sposób. Pierwsza połowa koncentruje się przede wszystkim na konstruowaniu postaci, ale przy okazji zapomina o akcji, w związku z czym mogą pojawiać się problemy z utrzymaniem powiek w górze.

Bohaterowie przede wszystkim prowadzą dialogi i snują przemyślenia, dbając o to, by czytelnik wiedział dokładnie kto jest kim i potrafił przyporządkować szereg cech i motywów do postaci. Niestety szybko staje się to nudne. Najbardziej boli zmarnowany potencjał, drzemiący w codziennych czynnościach przy okazji których ma miejsce proces zapoznawania protagonistów „Króla Kruków” z czytelnikiem. Mieszkanie w domu z nieco niezrównoważonymi wróżkami? Chodzenie do szkoły dla snobistycznych i bogatych? Możliwości do skonstruowania ciekawej akcji towarzyszącej wprowadzeniu do trylogii można naprawdę długo wyliczać. Tymczasem otrzymujemy nudnawą pierwszą część powieści i pozornie nieciekawych, poza jednym, bohaterów.

Nie należy się jednak zniechęcać. Jakoś tak po dwieście dwudziestej stronie wreszcie coś zaczyna się dziać. Czytelnik najpierw otrzymuje cios między oczy jedną z lepszych scen, z jaką miałem ostatnio do czynienia, by później dać się porwać akcji. Można sobie jedynie wyobrazić moje zdziwienie, ponieważ do tego momentu dawno przestałem wierzyć w tę książkę. Postawiłem krzyżyk na Maggie Stiefvater, a tymczasem ona wreszcie pokazała, że obietnice z blurba nie były całkowicie bez pokrycia.
Oto otrzymujemy tajemnicę, szczyptę magii a wszyscy bohaterowie do czegoś się przydają. Niewiele rzeczy potrafi mnie wkurzyć bardziej od wprowadzeniu kilku postaci pierwszoplanowych tylko po to, by pozwolić im stać z boku i podziwiać wysiłki pierwszego wśród równych. Tutaj nawet mięśniak z problemem alkoholowym może okazać się wyśmienitym znawcą łaciny, a cichy i niepozorny Noah... ale o tym musicie już, drodzy czytelnicy, dowiedzieć się z książki.

Ciężko jest napisać więcej na temat „Króla Kruków” i nie wdawać się w spoilery. Każdy we własnym zakresie musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wytrzyma nużącą pierwszą połowę książki. Każdy na tyle odporny lub uparty może liczyć na wynagrodzenie z nawiązką. Powieść Maggie Stiefvater nie jest również książką dla każdego. W trakcie lektury wyraźnie czuć, że docelową grupą odbiorców są ludzie młodzi ze wskazaniem na lubiących lekkie książki przygodowe. W związku z tym, „Król Kruków” wygląda na dobry pomysł dla chcących odpocząć z książką w ręku. Sam czytałem ją będąc na wakacjach i nie żałuję.

Nie cierpię wystawiać ocen recenzowanym tytułom. Mam wrażenie, że zamykanie całej gamy wrażeń w skali 1-10 (lub jakiejkolwiek innej) nieco je spłyca, stawiając dwie z gruntu inne pozycje na jednej półce, choć każda wywołuje inne uczucia. Jeśli jednak musiałbym ocenić pierwszy tom serii Maggie Stiefvater, wystawiłbym dwie oceny. Pierwsza połowa otrzymuje ode mnie 3/10, głównie ze względu na galopującą nudę. Druga połowa zdecydowanie odrabia i wyciąga ostateczną ocenę na 6+/10. Czy mogę „Króla Kruków” polecić i zachować czyste sumienie? Tak, ale tylko jeśli kolejny tom będzie kontynuował tendencję tej drugiej, zdecydowanie lepszej połowy.  

Komentarze

  1. Książka u mnie na półce i czeka aż się za nią wezmę. Jednak w kolejce czekają inne pozycje. Szczerze, to recenzja nie zachęca do przeczytania, a szkoda, bo wiązałam z nią duże nadzieje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ Nie zniechęcaj się recką. Jest dokładnie tak, jak napisal Cava.
    Pierwsze 250 stron czytałam ze 3 tygodnie, bo nie miałam zapału, aż nagle zrobiło się jedno wielkie "PIERDOLUT!" i reszta książki poszła właściwie w jeden wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie tak. Niestety to PIERDUT jest ściśle związane z fabułą i rozpisać się na ten temat to nic innego, jak odebrać 75% frajdy.

    OdpowiedzUsuń
  4. W sensie recenzja jest dobra, tylko informacje o książce jakoś zgasiły mój zapał:D Czy przeczytam? Nie ma wyjścia:D Książka zakupiona, wiec i zostanie przeczytana. Jednak coś się mi wydaje, że ze środka kolejki, pójdzie na sam koniec... Nie jestem ulubienicą książek, gdzie przez połowę książki się nudzę. Są książki gdzie nic się nie dzieje ale miło się czyta to to coś. Ale tu? Tak, zdecydowanie książka idzie na koniec kolejki:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dżizusiczku;/ Polski być trudny język.

    Nie jestem wielbicielką książek, gdzie przez połowę nie ma o czym czytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli mogę, to radzę przeczytać do premiery drugiej części. Jeśli autorka utrzyma klimat drugiej połowy "Króla Kruków", to będzie miodzio.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Prosimy o podpisywanie się w komentarzach. Anonimowe komentarze będą likwidowane ;)

Popularne posty z tego bloga

Fabryka Wkurw, czyli siedem grzechów głównych Fabryki Słów

Destiny [recenzja]

Zajdle 2014