Przejdź do głównej zawartości

Droga Drodze Drogą w Drodze i na Drodze i po Drodze. "Chłopcy 2: Bangarang" [recenzja]

Bardzo przyjemnie czytało mi się pierwszą część "Chłopców" - miała własny rytm, niezłego kopa, ciekawie łączyła motywy znane nam z lektury "Piotrusia Pana" i serialu "Sons of Anarchy" - ot, idealna lektura na jeden strzał (i ustawienie na półce, bo SQN się postarało, wydało książkę ładnie i w przystępnej cenie) - dlatego też z ciekawością sięgnąłem po kontynuację.

W "Chłopcach" czytelnik dopiero poznawał ekipę z Nibylandii, tajemnice dotyczące Skrótu, wpływ magii na rzeczywistości - gdzieś tam w tle czaiła się złowroga obecność Piotrusia, spajając ze sobą kolejne opowiadania, jednak rytm tego zbioru opowiadań nie wymagał niczego więcej, żeby wszystko ładnie grało. Inaczej sprawa się ma z tomem drugim: tutaj wiemy już kto, z kim, gdzie i jak, przydałoby się więc poza akcją wprowadzić jakąś intrygującą historię - w tomie drugim nie da się już ukryć jej braku przedstawianiem bohaterów czy kreacją świata. Streszczę wam więc jak owa się prezentuje:
Odbudowujemy lunapark!
Dobra, spłyciłem, spróbuję jeszcze raz:
Przestajemy dilować Proszkiem, odbudowujemy lunapark, dobrze się bawimy, Droga i bangarang! + cliffhanger na końcu.
Ok, tym razem naprawdę streściłem całe tło fabularne historyjek z "Chłopców 2". Ani świat, ani bohaterowie praktycznie nie zostali rozbudowani od czasu pierwszej części - niby mamy tutaj kilka nowych postaci, ale wszystkie one są do siebie podobne. Niby dowiadujemy się co nieco o odłamach gangu Chłopców, ale informacji mamy jak na lekarstwo, w dodatku strasznie stereotypowych, chyba, że ktoś po Kozaku nie spodziewa się, że ten będzie się zachowywał jak Kozak. Niby nieco przybliża się nam postać Dzwoneczka, ale przez to widzimy jak niestarannie jest skonstruowana jako bohaterka - przez minutę jest wojującą feministką tylko po to, żeby chwilę później dziwić się, że jeden z jej Chłopców jest miły dla swojej narzeczonej zamiast ją rozstawiać po kątach (niekoniecznie w sposób werbalny). Nie sądzę, żeby był to celowy zabieg mający przedstawić wewnętrzne rozchwianie wróżki - wydaje mi się, ze jest ona Mary Sue widzianą męskim okiem. Niby, niby, niby, prawdziwa Nibylandia.

Bawić przestała też większość dialogów - wiadomo, że królował i królować w Chłopcach będzie humor prosty i dosadny (i bardzo dobrze!), ale to co nam zaserwowano w "Chłopcach 2" to w większości absolutne dno. Jestem w stanie uwierzyć, że niektóre z tych tekstów mogłyby być zabawne w pewnych bardzo konkretnych sytuacjach (takich jak wspólne krojenie ludzi z telefonów), lub też zostały zasłyszane w różnych podejrzanych miejscach, ale przy płaskich i niedopracowanych bohaterach brakuje w nich autentyczności i nie dość, że nie bawią - żenują. A żeby mnie zażenować dowcipem, naprawdę trzeba się napracować. Szkoda, że najciekawszy z Chłopców jest niemową...

Irytuje także to ciągłe mówienie o Drodze. W "Chłopcach" Droga pojmowana jest w sposób metafizyczny i z filozoficznym zadęciem odmieniana jest przez wszystkie przypadki. Podobnie jak w przypadku dowcipów, pewnie gdyby przy którejś flaszce opowiedział mi o tym motocyklista który niejedno widział i swoje w życiu przejechał - wypadłoby to naturalnie, tutaj natomiast wychodzi sztucznie i plastikowo.

Wychodzi na to, że tylko na książkę narzekam, zaraz więc przejdę do komplementów - jeszcze tylko ostatni zarzut. Nie oburzają mnie w tekstach kultury różnej maści "dozwolone od lat 18stu" tematy. Przemoc, wulgarność, seks i cała reszta - nie przeszkadza mi to, o ile oczywiście jest spójne z treścią. Jednego (okej, dwóch rzecz, pedofilskie klimaty wywołują we mnie podobne oburzenie) natomiast nie jestem w stanie zaakceptować w tekście i jest to przemoc wobec zwierząt. Mógłbym jakoś tego typu rzecz usprawiedliwić, gdyby jej umieszczenie miało za zadanie przekazać coś ważnego, nie zaakceptuję natomiast podobnego zastosowania w książce która w kategorii "głębokość" może rywalizować co najwyżej z talerzem zupy. Nie wierzę, że w opowiadaniu w którym chodziło o pokazanie jaki to z Pana Propera bad ass i że lepiej z nim nie zadzierać trzeba było wstawiać opis rzucania kamieniami do małych kotków, czy też tego jak potem wyglądają. Jeśli uważacie podobnie - nie ruszajcie opowiadania "Koci łapki".

Dobra, były zarzuty, przejdźmy do plusów.
Większość rzeczy o których pisałem w pierwszej części recenzji tyczy się... Pierwszej połowy książki. Nie wiem czy opowiadania pisane były w takiej samej kolejności w jakiej znalazły się w "Chłopcach 2", jednak w trakcie "Słuchaj uchem, a nie brzuchem" znów dostajemy ciekawą, sprawnie napisaną opowieść. Mniej jest tutaj "He, kurwa, nie, to go jebłem, heheh, a potem ją też jebłem, ale tak inaczej, wiesz jak, co nie?" (to nie cytat, ale uwierzcie mi, mógłby nim być bo dialogi prezentują taki właśnie poziom), więcej natomiast Dzwoneczka i Kubusia, których rozmowy są najciekawsze. Nie ma przypadku w tym, że najbardziej dojrzałymi osobami w całej książce są wróżka i kilkuletnia sierota. Dowiadujemy się też w końcu nieco więcej o Piotrusiu i to właśnie te fragmenty intrygują i zachęcają mnie do sięgnięcia po trzeci tom, w którym w końcu powinien się nam objawić Pan.

Podobnie jak pierwsza część "Chłopców", kontynuacja prezentuje się bardzo ładnie - zintegrowana
okładka z ilustracją Iwo Strzeleckiego, w środku sporo jego grafik, stylem przypominających nieco drewniane figurki z sali makietowej w Drugiej Nibylandii. Nie wiem, czy był to efekt zamierzony, ale mi się podoba. Przyczepiłbym się może tylko do twarzy Kruszyny z okładki - z daleka wygląda jakby był upośledzony umysłowo... Papier jest jasny, czcionka duża, cena niska - gdyby tylko korekta wyłapała kilka drobnych potknięć, byłoby idealnie.

Duże brawa dla grupy El Voltage za nagranie promującego książkę kawałka "Bangarang" - kawał porządnego rocka i świetny pomysł na promocję!

"Chłopcy 2: Bangarang" to jedna z najgorszych książek w dorobku Kuby Ćwieka. Pozbawiona jest większości zalet części pierwszej, dokłada za to sporo nowych wad. Odnoszę wrażenie, że była pisana na szybko, byle zdążyć ją wydać w czasie drugiej edycji festiwalu Rock and Read, a jedyny ciekawy pomysł na fabułę pojawił się w epilogu. Szkoda. Pozostaje mieć nadzieję, że "Chłopcy 3" i "Dreszcz 2" przynajmniej dorównają swoim debiutom.

Ocena: 4/10

PS Pierwszej części "Chłopców" nie recenzowałem, żeby uniknąć zdań typu "podobali mi się Chłopcy", "dobrze spędziłem czas z Chłopcami", czy inne "Chłopcy - ostra i szybka zabawa!". W przypadku drugiej części ten problem nie występował...

Komentarze

  1. Mnie się ani pierwsza część nie podobała... Owszem, miała jakiś humor, jakiś pomysł, przeczytać się dało, ale ogólnie była nudna, bohaterowie żenujący, ani ciekawi, ani fajni. W dodatku wszystko było kompletnie nierozwinięte, ledwie muśnięty świat, charaktery bohaterów, każda scena czy nawet akapit wydawały mi się nieskończone i za krótkie... Nie dziwię się, że czcionka była TAK DUŻA w książce, bo jakby zrobić jakąś malutką to książka by chyba miała 100 stron, a tak to przynajmniej sprawiała wrażenie NIE cienkiej. Zamiast pisać dwie, trzy części lepiej było, moim zdaniem, napisać jedną grubą, porządną książkę, a nie tak na odwal. Tak, dla mnie to była książka napisana na odwal. Za drugą część ani się nie zabieram. "Kłamca" też był mało rozbudowany, to bardziej opowiadanka niż rozdziały powieści, ale tam był humor i świetni bohaterowie. Tutaj nie było niczego praktycznie... Za mało i za krótko. Za drugą część ani się nie zabieram, skoro jeszcze gorsza niż pierwsza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, gdyby to wydać z mniejszą czcionką, to wyszedłby cieniutki zeszycik... Cóż, na dwóch książkach zarobisz więcej niż na jednej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy to jedna z najgorszych książek Ćwieka? Polemizowałbym. To typowa rzemieślnicza robota, jednak stojąca jakieś dwie klasy wyżej od trzeciego i czwartego tomu Kłamcy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna z najgorszych, czyli stojąca gdzieś obok czwartego "Kłamcy". Była tak okrutnie zła, że do dzisiaj nie przeczytałem już żadnej innej książki jego autorstwa... Chociaż samego autora dalej lubię i doceniam różne rzeczy które robi :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Prosimy o podpisywanie się w komentarzach. Anonimowe komentarze będą likwidowane ;)

Popularne posty z tego bloga

Fabryka Wkurw, czyli siedem grzechów głównych Fabryki Słów

Destiny [recenzja]

Zajdle 2014