Przejdź do głównej zawartości

Kilka słów o literackiej podróży do Opola

„Antologia opowiadań o Opolu” powstała w ramach projektu Festiwal Natchnienia - profesjonalni autorzy piszą do spółki z wyłonionymi w konkursie amatorami. Głównym celem książki jest promocja miasta Opole, dlatego warunkiem było umieszczenie go w opowiadaniu. Ponieważ część, jeśli nie większość, autorów nigdy nie była w Opolu musieli poradzić sobie z tym w inny sposób. Niektórzy wykorzystali Opole jako miejsce akcji, pozostali jego historię i legendy, tworząc swoje własne wersje.

Część pierwszą, z opowiadaniami profesjonalistów, otwiera Mark Hodder i jego „Proch i sześć fragmentów kości” - znane zagraniczne nazwisko jest ozdobą tego zbioru. Krótka historia człowieka, który zmarł w Opolu i jako duch nadal próbuje uczestniczyć w życiu miasta.
Jedyną rzeczą, która mnie delikatnie raziła w tłumaczeniu było nadmierne używanie pełnego imienia i nazwiska bohatera. O ile w języku angielskim to brzmi dobrze i jest często stosowane, to w polskim jest sztuczne – zwłaszcza gdy ktoś nazywa się Jakub Jakubek.

Drugą historię opowiada Jakub Ćwiek. Tak opowiada, ponieważ czytając „Urizmatyków” ma się wrażenie, że to Kuba siedzi obok i mówi. W tym przypadku główny bohater, Kacper Gwóźdź, urodził się i zmarł w Opolu, mimo, że całe swoje życie spędził w Głuchołazach. Bohater wspomina osoby, które miały wpływ na jego życie oraz krótkie wyprawy do Opola. Jakub Ćwiek jako pierwszy oprowadza nas po Opolu. Ciekawym uzupełnieniem tekstu jest Posłowie, w którym pisarz opisuje proces twórczy wyjaśniający także wrażenie tego, że sam je opowiada.

„Zapiski Kaprala Finto” Anety Jadowskiej były ogromnym zaskoczeniem, na plus. Z początku historia nie wciąga, nawet zaczyna nudzić, jednak od momentu, w którym bohater staje się Kapralem Finto wszystkie odczucia zmieniają się o 180. Aneta Jadowska ma bardzo dobry warsztat i, o ile nie pisze o Dorze, pisze świetnie.
Małym minusem tego tekstu jest niewyłapany przez redakcję zwrot „liczenie skóry na niedźwiedziu”. O dzieleniu słyszałam, ale o liczeniu nie…

Joanny von
Schaffgotsch-Gryzik
Martyna Raduchowska postanowiła zaserwować czytelnikom swoją wersję miejskiej legendy. „Proszek spadkowy” opowiada historię Joanny von Schaffgotsch-Gryzik, czyli Śląskiego Kopciuszka, ale lekko zmodyfikowaną przez autorkę. Wyłączając elementy fantastyczne, czytelnik może długo zastanawiać co w tej opowieści jest prawdą, a co zostało wykreowane przez wyobraźnię autorki. Pierwsze opowiadanie, które zachęca czytelnika do sprawdzenia pierwotnej wersji biografii Joanny przez co dowiaduje się więcej o Opolu.

Ostatnie opowiadanie w części dla profesjonalistów należy do Małgorzaty Wardy. Autorka dotąd mi nieznana. „Całkowite zaćmienie księżyca” jest jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym, jej tekstem fantastycznym (pisarka planuje zmierzyć się z literaturą fantastyczną). Jedno z dwóch opowiadań w zbiorze, które było nijakie - czytelnik odnosi wrażenie, że tekst wyrwany jest z większej całości – mogłoby znaleźć się w części amatorskiej.

Drugą część antologii otwierają zwycięzcy konkursu.
„Błękitne miasto” Joanny Pawlusiów pokazuje, że zasłużenie zdobyła pierwsze miejsce. Historia Aurelii jest piękną opowieścią o miłości i poszukiwaniu własnego miejsca w świecie, a przy okazji odkrywa czemu to w Opolu organizowany jest festiwal piosenki.

Drugie miejsce zajął „Jesiotr Opolski” - tekst Bartosza Rogala, opowiadający historię kosmicznego lub międzyplanetarnego kucharza, który akurat w Opolu odnajduje człowieka posiadającego idealny przepis na dziczyznę (skojarzenia z Grillbar Galaktyka jak najbardziej na miejscu). Jeśli miałbym wybierać to opowiadanie mogłoby dostać zaledwie wyróżnienie.

„Po śladach bosych stóp” autorstwa Magdaleny Schatt-Skotak bardziej zasługuje na drugie miejsce w konkursie. Krótkie opowiadanie oprowadzające czytelnika po Opolu nocą z zaskakującym zakończeniem. Nic dodać, nic ująć. Dowód na to, że nie trzeba się rozpisywać, aby zainteresować czytelnika.

Mimo, iż Magdalena Pioruńska wydała już kilka opowiadań, wciąż zalicza siebie do amatorów. Jej „Ceres” zwraca uwagę czytelnika na jeden z pięknych zabytków Opola - Fontannę Ceres i jest wariacją na temat „nocnego życia” postaci z fontanny. Zdecydowanie pierwsza piątka w zbiorze.

Hanna Sterniuk-Mościska udowadnia, że „Opole jest kobietą”, która uwielbia biżuterię. Jest to drugie
Opolska Ceres
opowiadanie poza podium, któremu z czystym sumieniem przyznałabym na nim miejsce. Autorka przeprowadza czytelnika przez życia różnych kobiet na przełomie wieków, kobiet bez pamięci zakochanych w Opolu.

„Bolko IV” Ewy Jezierskiej był drugim miłym zaskoczeniem zbioru. Nie ukrywam, że tematyka tego opowiadania jest mi bardzo daleka, dlatego przez sam tytuł nastawiłam się na „nie”, jednak autorce udało się przekonać mnie do tej wersji historii o Bolesławie IV i Wieży Piastowskiej. Mam nadzieję, że nigdy nie zostanie zniszczona.
Jedynym mankamentem tego opowiadania jest słaba redakcja. „Marszałek dworu zawsze miewał rację.” strasznie razi czytelnika.

Ostatnie opowiadanie można po prostu wyciąć i zbiór nic nie straci, a nawet zyska. Po pierwsze tytuł „I zbiegliśmy w dół” nakazuje czytelnikowi zastanowić się jak się zbiega w górę, po drugie sama historia jest chaotyczna i zostaje zapomniana chwilę po przeczytaniu.

Słowem podsumowania „Antologia opowiadań o Opolu” to bardzo dobry zbiór tekstów, zarówno profesjonalistów, jak i amatorów. Jest bardzo ciekawym pomysłem na promocję Opola, zapewne wnikliwi czytelnicy po lekturze niektórych opowiadań będą chcieli poznać prawdziwą historię Śląskiego Kopciuszka, Fontanny Ceres czy Wieży Piastowskiej.
Mam nadzieję, że autorce projektu, Magdzie Pioruńskiej, uda się wprowadzić zbiór do sprzedaży, aby większa ilość czytelników mogła bliżej poznać Opole i jego historię.

Ocena: 8/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Fabryka Wkurw, czyli siedem grzechów głównych Fabryki Słów

Destiny [recenzja]

Zajdle 2014