Przejdź do głównej zawartości

Superior Spider-Man: Mój własny, najgorszy wróg [recenzja]


Wydając pierwszy tom „Superior Spider-Man”, Egmont wprowadził część czytelników w błąd. Fani komiksów sięgali po „Ostatnie życzenie”, by po chwili odkryć, że trzymają w rękach ostatnie numery „Amazing Spider-Mana”. Owszem, wprowadzenie to pozwoliło lepiej zrozumieć plan Octopusa, ale wywołało także spore rozczarowanie. Fani zarzucali komiksowi chaotyczność narracji, przeciętność opowiedzianej historii, a także kompletny brak sensu w rozciąganiu ilości tomów, skoro motywy Octaviusa można było streścić za pomocą niecałej strony tekstu. Wraz z drugim tomem, rozpoczyna się właściwa, brutalna, ale i świetnie skonstruowana opowieść. Umarł Amazing, niech żyje Superior.

„Mój własny, najgorszy wróg” to zbiór pierwszych pięciu numerów serii, w której Otto Octavius występuje w skórze Petera Parkera. Czas planowania dobiegł końca w momencie, gdy superbohater złożył kwiaty na grobie zmarłego superłotra. Czując się bezpiecznie, Doc Ock zaczyna wprowadzać zmiany w życiu Pajęczaka i okazuje się, że całkiem dobrze sobie z tym radzi. Nie tylko konstruuje zastępy robotów monitorujących miasto, ale jest w stanie znaleźć czas, by towarzyszyć cioci May w rehabilitacji, czy poświęcić czas Mary Jane. Jednak to przede wszystkim wrogowie Pająka zauważają zmianę w jego zachowaniu.

Spider-Man w wykonaniu Octaviusa jest bezkompromisowy i brutalny. Błyskawicznie wpada w gniew, a przeciwników zamiast do więzienia, posyła na ostry dyżur. Część ludzi przeraża tak drastyczna zmiana w jednym z najbardziej znanych herosów, ale inni – w tym burmistrz J. Jonah Jameson – są nią zachwyceni. Dan Slott w drugim tomie „Superiora” prowadzi wyważoną narrację, poświęcając odpowiednia ilość miejsca najważniejszym aspektom życia Parkera. Otto pełni rolę narratora, głośno komentując wybory życiowe poprzednika, po czym zaczyna naprawiać wszystko to, co uznaje za zepsute. Związek, praca, a nawet brak tytułu naukowego irytują Octaviusa, który najbardziej ubolewa nad tym, że wszystkie jego odkrycia zostaną przypisane Parkerowi. Logiczne rozumowanie oraz bezwzględność sprawiają, że dotychczasowi przyjaciele zaczynają odsuwać się od Petera, a wszystko to ku rozpaczy błękitnej zjawy, symbolizującej ukrytą gdzieś głęboko w podświadomości jaźń herosa. „Mój własny, najgorszy wróg” kończy się w punkcie kulminacyjnym przemiany, a zarazem w miejscu, które ostatecznie przekonało mnie do tego tytułu.

Drugi tom „Superior Spider-Man” rysowany jest przez dwóch artystów, Humberto Ramosa i Giuseppe Camuncoli i choć kreska pozostaje na dobrym poziomie, to praca drugiego z rysowników zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Może mieć to związek z tym, że jest on odpowiedzialny za dwa ostatnie zeszyty, czyli opowieść o Masakrze i Octaviusie podejmującym decyzję, która zaważy na jego dalszym życiu. Choć Parker-szalony naukowiec w wydaniu Ramosa także jest bezbłędny.

Ciekawym dodatkiem do drugiego tomu komiksu z Pająkiem jest, prócz standardowych szkiców, zbiór wszystkich siedmiuset okładek „Amazing Spider-Mana”. Ze zrozumiałych względów grafiki są dość małe, ale nie umniejsza to przyjemności płynącej z możliwości ogarnięcia kilkoma spojrzeniami ponad pięćdziesięciu lat historii tytułu. „Mój własny, najgorszy wróg” to zaledwie wstęp do historii o przemianie, która wbrew pozorom nie dotyczy przede wszystkim Spider-Mana. Slott snuje opowieść o tym, co czyni danego człowieka bohaterem, zagłębia się w przeszłość Octaviusa, wyjaśniając jego motywy oraz źródło zżerających go od środka kompleksów. Jeśli poprzedni tom nie przekonał was do tej serii, to tym bardziej zachęcam do sięgnięcia po „Mojego własnego, najgorszego wroga”.

Ta, licząca sobie nieco ponad trzydzieści zeszytów historia pozwala spojrzeć na Spider-Mana z zupełnie innej perspektywy. Oczywiście, w przeszłości czytelnicy mogli już skorzystać z podobnej okazji (np. Scarlet Spider, Spider-Man: Reign, czy Ultimate Spider-Man), ale jeszcze nigdy nie stało się to post mortem. Obecność Octaviusa w życiu Parkera jeszcze długo będzie miała wpływ na jego stosunki nie tylko z przyjaciółmi, ale i współpracownikami, a nawet z Avengers.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Fabryka Wkurw, czyli siedem grzechów głównych Fabryki Słów

Destiny [recenzja]

Zajdle 2014