Pomimo wielu negatywnych opinii „Batman: Arkham Origins” mnie nie rozczarował. Owszem, był wtórny w stosunku do „Arkham City”, ale ciekawa fabuła do spółki z nowymi wyzwaniami Riddlera zapewniła mi kilkanaście przyjemnie spędzonych godzin. Jak sprawa wygląda w przypadku „Batman: Arkham Origins Blackgate”, przenoszącym Gacka na Playstation Vitę i Nintendo 3DS? Fabuła w tym przypadku wygląda na dodaną w ostatniej chwili, bo tak wypada, choć autorzy uraczyli nas kilkoma smaczkami (z czego największym jest Suicide Squad). Gracz przejmuje kontrolę nad Batmanem w miejscu, gdzie akcja zwykle się kończy. Oto Mroczny Rycerz jest o krok od złapania Catwoman. Po krótkim pościgu oraz starciu (pełnią one role samouczków) przenosimy się kilka dni w przyszłość. Oto w więzieniu Blackgate mimowolni rezydenci postanowili się zbuntować. Policja, jak to zwykle bywa, jest bezsilna, więc rozwiązanie problemu spada na Nietoperza. Sytuacja, z którą ta postać boryka się dość często. Więzienie Blackg...
Pomiędzy hejtem a fanbojstwem!